Kategorie wpisów
Najnowsze wpisy
Rodzice często pytają czy to możliwe, że można nauczyć czytać dziecko, które nie zna liter. Naturalnie, czytanie bez znajomości alfabetu jest niemożliwe.
Istnieją jednak dwa sposoby czytania. Jedno to czytanie globalne (całowyrazowe), drugie jest czytaniem analityczno-syntetycznym, dla ułatwienia nazywać je będę „zwykłym”.
Podczas czytania globalnego dziecko rozpoznaje i nazywa cały wyraz, nie wnikając w jego strukturę i nie znając liter. W rzeczywistości czytanie globalne stosują dzieci od wczesnego dzieciństwa. „Odczytują” nazwy na reklamach, pudełku z jogurtem, tytuł na ulubionej książeczce. I wcale nie przeszkadza im w tym nieznajomość liter. Postrzegają bowiem zapis graficzny wyrazu jako całość, tak jakby patrzyły na budowlę z klocków lego bez uświadamiania sobie – póki co – że składa się ona z poszczególnych klocków. My, dorośli, także odczytujemy w ten sposób znaczenie piktogramów, czyli obrazków symbolizujących różne treści.
Demonstrując dziecku plansze z wyrazami sprawiamy, że zapamiętuje ono ich wygląd, kojarzy z nazwą i przyswaja sobie treść wielu plansz.
Niestety, nie można poprzestać na takim czytaniu. W naszym języku funkcjonuje mnóstwo wyrazów, z których każdy podlega jakimś odmianom. Tak czy owak dziecko musi nauczyć się czytania „zwykłego”.
I teraz objawia się fenomen czytania globalnego. W którymś momencie prowadzone tą metodą dziecko uświadamia sobie złożoną strukturę wyrazu. Dostrzega owe pojedyncze klocki. Dzieje się to po kilku tygodniach lub miesiącach zabaw, w zależności od wieku dziecka, jego możliwości intelektualnych i atmosfery towarzyszącej tym zabawom. Nazywam ten moment chwilą, w której rusza lawina. Dziecko poczyna dopytywać się o nazwy liter. Wiele z nich poznało już wcześniej, przy okazji demonstrowania jak pisze się jego imię, imiona najbliższych czy ulubionego zwierzaczka. Od tego momentu dziecko próbuje łączyć ze sobą litery (dokonywać ich syntezy). To najtrudniejszy etap w nauce czytania. Można bowiem znać cały alfabet, nazywać wszystkie literki, ale łączyć je ze sobą to w nauce czytania najbardziej skomplikowane zadanie.
Jak się to robi?
Dwadzieścia lat obcowania z czytaniem globalnym i kolejnymi rocznikami dzieci nauczyło mnie, że podstawową zasadą podczas stosowania tej metody jest… brak sztywnych zasad. Naprawdę nie ma znaczenia czy prezentujemy dziecku plansze raz czy dwa razy dziennie. Globalne czytanie to ma być kilka minut dobrej zabawy. Jeśli dorosły jest poirytowany a dziecko zmęczone, znudzone, bądź podekscytowane – dajmy sobie spokój. Odłóżmy zabawę do jutra. Czasem trzeba zrobić kilkudniową przerwę a procesom, które dokonują się w umyśle dziecka wcale ona nie zaszkodzi.
Istotną sprawą jest by na czas prezentacji plansz z wyrazami dziecko było skupione i nie rozpraszało się. Jak tego dokonać? Każda mama, każdy pedagog ma swoje sposoby. W mojej praktyce jednym z najskuteczniejszych była zabawa w pisklęta i ptasią mamę. Dzieci zamieniały się w pisklaki i jeśli z uwagą patrzyły na prezentowane plansze ptasia mama wkładała im do dzióbka smakowite ziarenka (rodzynki, żurawiny, kukurydziane chrupki itp.). Motywacja materialna sprawdzała się zatem najbardziej.
Ważne jest, by podczas prezentowania plansz i odczytywania ich treści nie używać zwrotów: „Tu jest napisane…”, albo: „To wyraz…” Dziecko bowiem może nabrać przekonania, że na planszy widnieje napis „To wyraz mama” (dla przykładu). Jednemu wyrazowi na planszy towarzyszyć ma jeden dźwięk. Podnosimy zatem planszę z napisem „mama” i czytamy wyraźnie „mama”, nic więcej. Kolej na planszę następną.
Rodzicom i nauczycielom, którzy nie chcą korzystać z gotowych zestawów plansz i postanowili wykonać je sami, nie radzę pisać wyrazów wielkimi literami. Należy ich używać jedynie w imionach i nazwach własnych, w pozostałych przypadkach należy pisać wyrazy czcionką małą, taką, z jaką stykamy się na co dzień. Zatem piszemy „mama”, „kot”, „oko” a nie „MAMA”, „KOT”, „OKO”.
Jeśli u dziecka pojawi się zainteresowanie literami i pocznie dopytywać się o ich nazwy, pamiętajmy by nie nazywać spółgłosek tak, jak recytuje się je w alfabecie (be, ce, de). To duży błąd i może zdezorientować malca. Jeśli nabierze przekonania, że „k” to „ka” a „t” to „te” – może kiedyś przeczytać „kaote” zamiast „kot”. Czyli – pamiętajmy – jest „m” nie „em”, „z” nie „zet” itd.
Czytanie globalne to nie jest sposób na nauczenie się czytania. To etap do czytania wiodący. Jedne dzieci (mam na myśli dzieci z różnorakimi dysfunkcjami) osiągają go, inne nie. Wszystkie mogą się przy tym znakomicie bawić doskonaląc ważne funkcje umysłu.
Bo czytanie globalne to świetny sposób na doskonalenie pamięci, koncentracji, uwagi, spostrzegawczości, umiejętności porównywania i analizy wzrokowej.
Życzę powodzenia
Maria Trojanowicz-Kasprzak
https://www.facebook.com/czytanieglobalne
www.czytanieglobalne.edu.pl
Sklep
Utworzono z pomocą Loobinoo
Matura czeka
Słonik - gabinet terapeutyczny
© Aneta Niewęgłowska